Pracownik myjni rozbił klientowi 500-konne auto

Do zdarzenia doszło we Wrocławiu. Właściciel 492-konnego Dodge’a Challengera z silnikiem V8 o pojemności 6,4 litra podjechał na jedną z myjni. Wydał pracownikom proste polecenie, żeby w aucie wyczyszczone zostały chromowane aluminiowe felgi. Oddał kluczyki i oddalił się.
Jeden z pracowników myjni nie wytrzymał i postanowił „się przejechać”. Niestety, amerykańskie tylnonapędowe monstrum okazało się za mocne i narowiste, jak na jego umiejętności. Albo po prostu – jak mówią policjanci - „nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze”.
W każdym razie skończyło się przejażdżką na parkingu niedaleko jednego z wrocławskich hipermarketów. Auto wylądowało na drzewie, nic się nikomu nie stało.
Teraz pracownika myjni czekają poważne kłopoty. Warte 200 tys. zł auto podczas kolizji zostało rozbite, a właściciel nie upoważnił sprawcy do zasiadania za kierownicą. Ubezpieczyciel raczej wstrzyma się z wypłatą odszkodowania, przynajmniej do czasu wyjaśnienia okoliczności kolizji amerykańskiego auta.